Miał w dorobku ponad 50 ról filmowych i ponad 100 scenicznych, reżyserował ok. 60 sztuk (2000), w 1970-95 prowadził założony przez siebie Teatr Ochoty. Wykładał na PWST (od 1991 profesor). Pierwszy raz wystąpił przed zamojskim ratuszem w 1963 z teatrem lubelskim.
W 1976-85 związany z Zamojskim Latem Teatralnym, prezentując z Teatrem Ochoty i studentami szkół teatralnych 10 plenerowych premier sztuk W. Szekspira, jako pierwszą Romea i Julię (sam grał wcześniej 2 razy Romea, 19 XI 1961 w Zamościu). Wystawiane z wielkim rozmachem spektakle, reżyserowane przez niego na oczach publiczności, przyniosły wielką popularność - jemu w mieście, a miastu w Polsce. Sam zagrał rolę gł. w Królu Learze (1983). Po długiej przerwie znowu uczestniczył w ZLT, jednak już z kameralnymi prezentacjami (w 1989 rola kardynała Wyszyńskiego w Zapiskach więziennych, 2002 z teatrem łódzkim w Niebezpiecznych zabawach). Też wystąpił gościnnie z łódzkim teatrem w gł. roli Iwanowa (1980).
W 1979 otrzymał (z żoną Haliną) nagrodę wojew. I stopnia. Honorowy Obywatel Miasta Zamościa (2000, jeszcze tylko Łodzi). Uhonorowany jako pierwszy w zamojskiej Alei Sław (2008). W 1964 w kinie Zakładu Energetycznego odbył się przegląd filmów z J. Machulskim. Zmarł w szpitalu na zawał 20 XI, 9 dni wcześniej będąc w Zamościu. W 2022 w hotelu "Renesans urządzono pokój Machulskiego (nr 123) na piętrze, z widokiem na ul. Ormiańską, w którym zawsze mieszkał.


 * Długo w nocy łaziliśmy po opustoszałych wąskich uliczkach i podcieniach, kończąc te wędrówki niezmiennie na Rynku pod ratuszem, który chyba dopiero nocą przy świetle księżyca odzyskuje swój wspaniały renesansowy charakter. (...)  Właśnie wówczas w tym uśpionym Zamościu zobaczyłem  wymarzoną scenerię dla teatru renesansowego, za którego sprawą przynajmniej raz do roku w te omszałe dostojne mury wracałby duch tamtych czasów. (...) Te nagłe zamysły na ogół mi się sprawdzają, ale przyznaję uczciwie - nie przypuszczałem, że to aż tak chwyci. (J. Machulski, "Tygodnik Zamojski"  z 22 II 1980)
 * Jan Machulski ze swoją ekipą zdołali pozyskać sobie sympatyków. Pomysłowość w sposobach adaptacji staromiejskiej architektury, wierność szekspirowskiemu repertuarowi, konsekwencja w metodzie realizacji dramatów wpłynęły na to, że zespół Ochoty kojarzy się z konkretną jakością ideową i stylistyczną. Również fakt, że realizatorami corocznych inscenizacji są przeważnie ci sami ludzie, ma wpływ na atmosferę sympatii, którą mieszkańcy miasta obdarzają teatr. Jest więc dobrze większości zamościan z Teatrem Ochoty w mieście. Czy tak dobrze jest w odwrotnym przypadku, rozstrzygać na razie nie będziemy. (Waldemar Kaźmierczak, "Tygodnik Zamojski" 1982 nr 20)
 * Gdy zaproponowano mi rolę w filmie "Między granicami", gdzie jedna ze scen miała być kręcona na zamojskiej Starówce [ostatecznie zrezygnowano z Zamościa] nie mogłem odrzucić tej oferty. Wśród uroczych kamieniczek czuję się bowiem znakomicie, Gdy po pięciu latach nieobecności stanąłem na jednym rynkowych podcieni, zastanawiałem się, czy to ja zdradziłem Zamość, czy może Zamość mnie już nie chce. Na każdym kroku spotykałem przyjaciół i osoby, które przed kilkunastoma laty, jako dzieci po całych dniach przesiadywały podczas naszych prób na scenie przed ratuszem. Byłem wzruszony gdy podszedł do mnie przystojny mężczyzna, który niegdyś statystował w "Makbecie" i oznajmił, iż był to dla niego impuls, aby poznać całego Szekspira. Wtedy poczułem się jakbym był w rodzinnym mieście wśród przyjaciół. ("Tygodnik Zamojski" z 1995)
 * Cieszyłem się z radości starówkowych pijaczków, że Machul przyjechał i coś tu zaraz będzie. Zganiali ludzi ze sceny, krzycząc przy tym, że tu zaraz będzie teatr. Tak się jakoś związałem ogromnie z tym miastem. Wracam do młodości. To taka moja intymna podróż, jak do wakacyjnych niezmiernie wielkich i ważnych wspomnień. Jestem wtedy młodszy o 30 lat. (z wywiadu do "Dziennika Wschodniego", 2005)
 * Jan Machulski w Zamościu dawał swoim studentom niebywałą szansę debiutu w sztukach Szekspira, która dla wielu z nich była pierwszym krokiem do kariery. - Przez 10 lat przyjeżdżałem tam z coraz nowymi studentami, i grać Szekspira. Później jakoś o nas zapomniano i przestano zapraszać. Zamojskie lato trwało nadal, ale już beze mnie. Taka sprawiedliwość losu. (z "Rzeczypospolitej", w 40-lecie pracy aktorskiej
 * Z pamiętnika J. Machulskiego - Z mojej praktyki wynika, że doskonałe efekty daje "otwarcie na widza" już w czasie prób. Reakcje publiczności były dla mnie często wskazówkami inscenizacyjnymi. Wręcz sam je prowokowałem, aby się utwierdzić w słuszności pewnych rozwiązań. Festiwal upadł. Utrącili go miejscowi "krytycy" i samo Miasto. Zagraliśmy tam jeszcze raz "Romeo i Julię", ze Stryjkówną i Mędrzakiem w rolach głównych, "Balladynę" i "Zapiski więzienne" kardynała Wyszyńskiego. I na tym koniec".