Zwiedzał szczegółowo Zamość w VI 1829, z bratem Konstantym, wracając z koronacji w Warszawie. Zabawił krótko ruszył w dalszą drogę. Na próżno liczyli więźniowie polityczni na z jego strony ulitowanie (owszem, niektórych kazał ostrzyc bardziej). Przyznał poszkodowanym  w pożarze z 1827 właścicielom staromiejskich domów korzystną, na 30 lat, pożyczkę, łącznie 150 tys. zł.