Tak nazywano zespół budynków przy ul. Partyzantów i Orlej po rządowym składzie spirytusu działającym w 1896-1914 (Alkoholu produkcja), który określano wtenczas jako fabryka spirytusu. Był także w Lublinie i Chełmie, prowadziły hurtową (na wiadra) sprzedaż m.in. denaturatu. W pierwszych dniach wojny Rosjanie ewakuując się, wieczorem 18 VIII 1914 zniszczyli zapasy spirytusu. Wódka z rozbitych zbiorników popłynęła rynsztokami, a na dziedziniec wtargnęło kilkaset osób. Wódkę wynoszono wiadrami i innymi naczyniami, także wraz z butelkami, pito na miejscu. Ochotnicza milicja nie zapanowała nad tłumem pijanych szabrowników. Zamieszanie trwało do wejścia 22 VIII Austriaków (tu wystarczył pododdział kawalerii).
Główny budynek został zdewastowany i prawdopodobnie częściowo podpalony. "Monopolu" - wysokiego, parterowego budynku nigdy nie odbudowano. Przez długie lata zwracały uwagę wysokie okna z nadprożami, frontonikami i ramami podokiennymi, elewacje z pilastrami, cokołami i pilastrami. Jego ruiny z pozostałością komina rozebrano z pocz. l. 60., gdy przystąpiono do budowy II LO.
W stylowym neorenesansowym budynku dyrekcji (zarządu) utworzono szpital epidemiologiczny, później umieszczono w nim internat gimnazjum. Od 2015 po renowacji budynku mieści się w nim Prokuratura Okręgowa. Reliktem po zespole był również stary, zachowany już tylko szczątkowo, drzewostan i do pocz. XXI w. ceglany, dekoracyjny mur od ul. Orląt Lwowskich.
* Z "Kroniki Powiatu Zamojskiego" - Mieszkańcy śpieszyli do kanału, którym wódka ciekła i napełniali nią różne naczynia. Później wyłamano bramę i poczęto wynosić wódkę. Szosą biegli ludzie w różnych kierunkach, starzy ludzie i dzieci, jedni dążyli do domów z napełnionymi naczyniami, inni do fabryki aby napełnić swe naczynia wódką.
* Obserwując to wszystko zdumiewałem się bezgranicznością ludzkiej chciwości. Widziałem w tłumie kobiety z niemowlętami na ręku, chwytające butelki, mimo iż życiu ich dzieci zagrażało niebezpieczeństwo, W podwórzu fabryki rozlegał się krzyk pijanych mężczyzn, przekleństwa kobiet, płacz i krzyk dzieci. Po całym mieście chodziły grupy podchmielonych, wojowniczo nastawionych mężczyzn. Rynsztokiem ciekła wódka pomieszana z ludzką krwią. (Z pamiętnika gimnazjalisty)