Przewodniczący PMRN na posiedzeniu w 1955 - Niektórzy uczniowie Liceum Sztuk Plastycznych swoim wyglądem zewnętrznym, jak długimi włosami i ubraniem przypominają raczej "bykiniarzy", niż uczniów. Są to przeważnie ci z Warszawy - tam wyrzuceni.
W 2 poł. l. 80. Na zamojskich ulicach pojawili się wyróżniający wyglądem, społecznie odbierani pejoratywnie: punki, hippisi, metalowcy. Była też grupka gitowców (zadymy, m.in. w 1989 przed amfiteatrem z przeważającymi punkami). Skini pojawili się ok. 1992. Najwięcej było ich na osiedlach wojskowych przy koszarach, przy „budowlance”, też przy „siódemce”, na ul. Sienkiewicza. Związani ze środowiskiem kibiców (eufemizm) „Hetmana”.
W 1992 było ok. 300 narkomanów w mieście (w rejestrach policji 81), najbardziej zagrożone PLSP, II Liceum Ogólnokszt. i ZSBud. oraz szkoły nr 2 i 3. (najmł. 8-latek). Z pocz. l. 90. tworzy się agresywne środowisko skinów (głównie "elektryk" i "budowlanka", dziewczyny "plastyk"). W 1994 skin ranił nożem ucznia (14 l). Doszło do wiosennych zadym w 1994 (punki pokonały skinów) i 1997, gdy policja udaremniła w Rynku rozprawę ok. 50 skinów (pod "Arkadią") z ok. 30 punkami (pod "Rektorską") - wielu spod Zamościa i Hrubieszowa, po zawodówkach, nieformalny przywódca z Rudnika, Gdy ruszyli na skinów - interweniowała policja i Straż Miejska, a zamościanie wykrzykiwali brawo policja. 12-tu skazano po 50 godz. na rzecz miasta. Ok. 2000 wg jednego z fanzinów punkowa brygada antynazi liczyła 60-70 osób, gdy łysych tylko 20-30.
W 2003 ks. T. Żwiernik wyliczał zamojskie podkultury: hippisi (spotykali się przy Starej Bramie), punk oraz wywodzące się z niego grunge i hard core (coraz popularniejsze w Zamościu), metalowcy (przede wszystkim w "elektryku"), anarchiści, rastafarianie, dresiarze (na każdym kroku), skini (znaczna część zamojskich weszła w konflikt z prawem), szalikowcy v. kibole (z upadkiem starego "Hetmana" mniej), skejci, grafficiarze (zamojski squated REDHA), blokersi (gł. okolice wysokich bloków).
!!! Na pocz. l. 90. do konfrontacji między skinami i punkami dochodziło przeważnie podczas powitania wiosny. 21 III 1994 pierwsze starcie skutecznie zażegnały siły porządkowe, konfiskując broń, więc skończyło się na utarczce słownej. Do drugiej rundy przy niewątpliwej przewadze punków doszło w parku (skini w liczbie czterech schronili się w kościele). Realnym poszkodowanym był jedynie relacjonujący i fotografujący wydarzenia młody dziennikarz (Andrzej Wnuk), którego strażnik miejski nr 9 „rąbnął w twarz” i „siłą zawlókł na posterunek”, następnie przesłuchiwał.