Syn starosty lubelskiego, w Zamościu od 1923, był początkowo sekretarzem hipotecznym, później sędzią hipotecznym, a w 1934-39 notariuszem, wybierany był także kilkakrotnie do Rady Izby Notarialnej w Lublinie. Zasłynął jako mecenas wielu kulturalnych przedsięwzięć. Był jednym z najaktywniejszych członków KMK. W 1937 znalazł się w gronie elitarnej "siódemki" i komitecie redakcyjnym "Teki Zamojskiej", w której pełnił rolę wytrwałego administratora, zamożnego, z otwartą kieszenią. Sfinansował m.in. antologię poezji polskiej A. Szczerbowskiego. Był prezesem Klubu Obywatelskiego, Związku Oficerów Rezerwy i Towarzystwa Rozwoju Ziem Wschodnich, działał w OPL (subsydiował w 1939 kwotą 3000 zł!), w Radzie Szkolnej. Należał do bliskich przyjaciół B. Leśmiana. Utalentowany pianista. Był znany z wytwornych manier. W Szopce Zamojskiej wystąpił jako Siegfred van Kruzoe (1938).
Jego pierwszą żoną w 1926-28 była znana aktorka filmowa Krystyna Ankwiczówna, z którą ślub miał brać w Paryżu (faktycznie w Warszawie), pozostawiła go. Po rozwodzie, jego drugą żoną była Zofia z Michorowskich (Malutka, drobna, zawsze bardzo elegancko ubrana). Mieszkał w Domu Centralnym (od ul. Żeromskiego), później w Domu Czerskiego (ul. Kolegiacka). W 1939 zamieszkał w Warszawie, do 1951 tam prowadząc kancelarię notarialną. Był m. in. adiunktem na Uniwersytecie Warszawskim. Opracował z innym autorem Prawo o notariacie oraz przepisy wykonawcze i związkowe (Warszawa, Wyd. Prawnicze, 1965), opublikował też artykuł w "Nowym Prawie" (1963 nr 10).
Syn wyjechał do USA (zginął w wypadku lotniczym). Mieszkał na Saskiej Kępie w Warszawie. Wystąpił w filmie A. Kulika o Leśmianie Trwam niby modlitwa (1993).


 * Ubrany podług ostatniej mody, wymuskany jak lalka. Starał się zachowywać wytworne maniery, lecz czynił to w rażąco sztuczny sposób przez co narażał się nieraz na śmieszności. Miał znaczne dochody. On pierwszy kupił sobie prywatny samochód. Obdarzony dość znaczną inteligencją, oczytany, w rozmowie aż nadto wyraźnie silił się na zademonstrowanie swej inteligencji. Odnosiło się wrażenie, że wszystko co mówił robił na pokaz (Z. Klukowski).