Pochodził z Milanówka, z rodziny kotlarzy, koronowany w 1937 r. w Warszawie. W 1940 lub 1941 zm. w Zamościu w taborze cygańskim przy ul. Okrzei. Wskazuje na to relacja relacja J. Siemki z Zamościa, inne mniej udokumentowane hipotezy wskazują  na śmierć w Bełżcu i Oświęcimiu.
 * Jerzy Siemko miał wtedy 9-10 lat, mieszkał na przeciwko koszar - Jesienią 1940 lub 1941 pod młynem na ul. Okrzei stanął nowy tabor - kilka wspaniałych, pięknie malowanych wozów, jak były wymuskane, czyściutkie, pościel susząca się na sznurach, sprzęty. Przed wozami siedziało kilku starych cyganów i Cyganek. Złoto na nich aż kapało, lśniło w uszach i na palcach. Po Zamościu rozeszła się wieść, że to tabor cygańskiego króla. W obozowisku pod młynem zabaw nie było. Stała trumna. Cały Zamość mówił, że król jest chory, a potem że umarł. . Wspaniały tabor, jak nagle się pojawił, tak i po po kilku dniach odjechał. Razem z innymi chłopakami biegliśmy za wozami, które jechały na stację kolejową. Z całą pewnością widziałem na nich trumnę. Wozy załadowano na podstawione już lory. Odjechali. Potem, już w domu słyszałem, że Cyganie dali Niemcom zawiadującym stacją kupę złota. Mówił o tym sąsiad Stanisław Milczarczyk dyżurny ruchu, który wrócił ze zmiany.