Dawny zespół klasztorny Bonifratrów. Po kasacie zakonu pusty obiekt nabył na licytacji w 1784 Żyd Jakub Erlich właśc. składu kobierców. Urządzono tam m.in. zajazd "Pod Karpiem". Pod k. XIX w. właściciele 2 Żydzi wynajmowali 80 izb (mieszkania oficerów, składy zboża i soli, dom modlitw), czerpiąc 3 tys. rb. dochodu. W 1924 największą część miała Bajla Gitla Taub (28%). W 1928 jedynym nieżydowskim lokatorem był dozorca Stanisław Karabin. W l. 30. było tam prawie 60 mieszkań. Podkarpie miało nawet swój dom modlitw, w żydowskiej tradycji przetrwało jako dwór (I.L. Perec) i "dos hejfl" czyli podwórko.
W l. 50. księga meldunkowa odnotowywała 63 mieszkania, w 1962 - 56 (m.in. 11 trzyizbowych) oraz 6 zakładów usługowych, 1966 zamieszkiwało tam 280 osób!
Podczas renowacji (1964-71) wydobyto z podziemi wiele kości, odsłonięto arkadowe krużganki (piętrowe - zach., płd. i płn. - parterowe), odtworzono geometryczne polichromie elewacji płd., balkon nad studzienką, ale i nie mające tradycji facjatki. Pozostawiono 42 mieszkania i urządzono restaurację (osobne hasło: Restauracje). Malowniczy dziedziniec znowu jest bardzo zaniedbany. Doczekało się poetyckiego wizerunku - tomik Podwórko Romualdy Kowalickiej. Oprócz niej mieszkali tam również bracia Stopowie, Zbigniew Maśko, Lucjan Górski, Włodzimierz Wasiluk, Stanisław Popek (duży pokój na piętrze, wodę nosił spod ratusza).


 * Masz tu 10 zł, maszeruj biegiem pod "Karpia" i przynieś sztosik kminkówki, 2 butelki porteru i jeszcze bochenek świeżego chleba od piekarza. Za resztę serdelków i kawałek chleba zwierzynieckiego. (l. 20-te XIX w. - ze wspomnień służącego w twierdzy podchorążego  Ignacego Komorowskiego)
 * Dwór, wielki, czterokątny budynek stający na styku czterech okalających ulic na skraju miasta tuż przy Bramie Lwowskiej, gdzie mieszkał mój rebe i na dziedzińcu w dni targowe stali chłopi z furami. (Wspomnienia I.L. Perec)
 * Podczas remontu w l. 60-tych z piwnic robotnicy wynosili szkielety zakonników oraz osób pochowanych w klasztornych kryptach. Układano je na dziedzińcu w kilku warstwach. Następnie gdzieś wywieziono. (za "Kroniką Tygodnia" z XI 2016)
 * 27 II 1911 o północy zawaliła się piętrowa część zamieszkałego przez 86 rodzin Podkarpia, grzebiąc 12 osób, zginęła 4-osobowa rodzina Moszka Szpera (z żoną, zamężną córką z dwuletnim synem).
 * Przez 4 lata renowacji południowe skrzydło pozbawione było dachu. Deszcz lał się do środka i o ile przed remontem w pokojach na piętrze nie było grzyba, o tle po remoncie wysiał się tam bujnie. Mieszkańcy z niektórych pokojów korzystają tylko w lecie. Po kryjomu wykuwają  lufty w piwnicach (przed renowacją te lufty były). Dziwią się , czemu zerwano stare dobre podłogi, a położono liche. ("Literatura" z 24 V 1973)
 * W czasie renowacji tej części Podkarpia, gdzie nie było pod spodem piwnic, pod starą podłogą, bezpośrednio w ziemi, natrafiono na szkielet ludzki. Najpierw jeden, później drugi, przez następne dni odkryto tych szkieletów dwanaście. Pojawiła się notatka w miejscowej prasie, ale szybko sprawę zatuszowano, bo to okazało się, że ta część budynku należała do męskiego zakonu franciszkanów, a kościotrupy były pozostałością po młodych kobietach. Kościotrupy złożono do dużej drewnianej skrzyni i oczekiwano na przyjazd specjalnej komisji z Lublina.  A prócz tego szykowano się do kościelnego pochówku na miejscowym cmentarzu. (S. Popek Mroki pamięci, 2017)