Kawiarnia otwarta 20 XII 1957, miała podówczas nowoczesną - styl MDM-owski - aranżację (m.in. charakterystyczny kominek), słynęła dancingami. Od zimy 1959 trzykrotnie w tygodniu między 17.30 i 21.30, regularnie przez 5 lat grywał zespół Jana Ziąbkowskiego (karta konsumpcji 30 zł). Były też występy artystyczne, m.in. 14 II 1961 I-szy występ kabaretu klubu Inteligencji, aktorzy lubelscy, tzw. wieczór młodzieżowy (1961). 9 V 1970 odbyło się spotkanie ze Stanisławem Dygatem. W 1964 kawiarnia "zagrała" w filmie Nieznany.
Po renowacji ratusza otwarta 7 IX 1966 (96 miejsc, nadal 3 razy w tyg. dansingi, I kat., czynna 9.00 - 22.00), jak napisała prasa - wreszcie kawiarnia z prawdziwego zdarzenia. Słynęła kremem sułtańskim (najogólniej bita śmietana z orzechami). oraz inne czekoladowy, karmelowy, także gorąca czekolada. Do 1990 był to zakład PSS "Społem", a kierowały nim do 1961 Zofia Bogucka, najdłużej w 1961-1981 Alicja Jagielska (1931-2013) i Zofia Kosińska. Później od 1991 z prywatnym właścicielem Czesławem Ratyną otrzymała nowy wystrój i przestała być wyłącznie kawiarnią. Czynna była do 17 IX 2003. W ostatnim okresie czynna do 24.00, z dyskotekami, liczyła 20 stolików i częściowo była już restauracją - kuchnia hiszpańska, specjalność: zraz hiszpański i ...pierogi ruskie. Proponowano 8 rodzajów kaw w cenie od 1,50 do 4,10 zł.
Z "Ratuszową" łączą się wspomnienia, anegdoty, obrosłe długoletnią tradycją, codzienne, południowe, spotkania towarzyskie miejscowej inteligencji (Stolik w "Ratuszowej"). Kultywowanie zwyczaju regularnego bywania w tej najsłynniejszej, a przez długie lata jedynej z prawdziwego zdarzenia kawiarni w mieście rozciągało się na dwa pokolenia inteligencji zamojskiej. Przez pewien czas "stolik" miał wieczorną "filię"  w klubie prawnika w pałacu. Dzieje kawiarni opisał Wojciech Przegon (Kawiarnia Ratuszowa w Zamościu, 2007).


 * Pod koniec kwietnia 1958 zostaliśmy zaproszeni do Zamościa przez tamtejszy Klub Inteligencji i daliśmy składankowy program w kawiarni "Ratuszowa" Wieczór był bardzo udany, Joanna [Rogowska, słynna później Rawik] śpiewała - przy wielkich  brawach - "Kwiecień w Portugalii", "Nie wierzę piosence", "Mon amour", a po zakończeniu programu eleganccy starsi panowie z zarządu prosili żeby - jak za dawnych  dobrych kabaretowych lat! - "artystki przysiadły się do stolików gości". Którą to ofertę bezapelacyjnie odrzuciliśmy. I to był ostatni występ kabaretu (z dziejów lubelskiego kabaretu "Sex" - "Kamena" 1977 nr 8)
 * Jedyna kawiarnia zamojska - "Ratuszowa" co wieczór wypełniona jest do ostatniego miejsca. Starsi bywalcy tej kawiarni chwalą zwłaszcza doskonałe pączki oraz miłą obsługę. Młodsi zaś (wiekiem) - kwartet rytmiczny Jana Ziąbkowskiego, który przygrywa tu do tańca (Ratuszowa ma powodzenie, "Kurier Lubelski" z X 1960)
 * Ratuszowa po renowacji: różowe ściany w kilku odcieniach, mebelki jak w podrzędnej restauracji dworcowej, żyrandole stalowe, polakierowane na czarno na czarno, a żarówki gołe. I tu jedynie spotkać się mogą zamościanie. (warszawska architekt Hanna Szczepanowska)
 * W Lublinie zasłużoną sławą cieszyła się "Regionalna" i "Czarcia Łapa". W Zamościu chadzaliśmy do "Ratuszowej". Kawiarnia była typowym targowiskiem próżności, bywało się by pokazać nowe futro, kolczyki, sukienkę, garnitur, czy sygnet. Przychodzono też na tzw. podryw. Często zjawiały się wytworne damy - kapeluszowe w futrach lisich i karakułowych. (...) Owe panie doktorowe, mecenasowe, profesorowe, prezesowe bardzo serdecznie witały się ze sobą (...). Ale i panowie lubili "Ratuszową". Był wśród nich znany i ceniony chirurg, długoletni dyrektor szpitala dr Tadeusz Onyszkiewicz. Ów bardzo przystojny mężczyzna ze swadą opowiadało Lwowie , o tamtejszych kawiarniach i dziewczynach. Dr Onyszkiewicz miał wiele wielbicielek, Słynął jako dobry lekarz i człowiek o nieskazitelnych manierach. W kawiarniach było tłoczno. Trzeba było czasami czekać na miejsce. Załatwiało się tam różne sprawy, kupna placu lub sprzedaży domu, opijano sprawę rozwodową, imprezy, również prelekcje, zebrania Klubu Inteligencji. (dr Zygmunt Wierzchowiak)
 * Stanisław Orłowski wówczas zastępca kierownika wydziału PMRN, urzędujący w ratuszu - o godzinie 12 razem z szefem urywaliśmy się z pracy na kawę. Obowiązkowo do "Ratuszowej".