W 1772 w wozowni pałacowej stały 4 karety: paradna dwuosobowa, obita szarym aksamitem, podróżna wyłożona czerwoną trypą, nowa 4-osobowa z karmazynową trypą (czwarta to kareta ...sióstr miłosierdzia obita zielonym suknem), a ponadto 10 wozów, w których garderobiany wiózł specjalne łóżko. Utrzymywano koniuszego, 14 masztalerzy (stajennych), powożących karetami stangretów, forysiów i furmanów. Utrzymywano cztero i sześciokonne zaprzęgi (cugi) jednej maści.
Będąc w potrzebie wypożyczano konie u Isroela Żdanowera (konie jak lwy - pisał Perec). Pod koniec XIX w. rozwinięty przemysł furmański w Zamościu związany był z tutejszym eksportem (zboże, mąka, drzewo).
Do pocz. XX w. nie posiadał alternatywy, zanikł z końcem l. 80., gdy wprowadzono zakazy poruszania się wozów konnych po mieście. 1 VII 1947 w Zamościu rejestrowano 265 koni i 209 wozów. Rok później do działalności gospodarczej użytkowano 65 wozów konnych (najwięcej po 7 przy ul. Powiatowej i Szczebrzeskiej, a także jeden na Starym Mieście - ul. Bazyliańska).
W 1950 obok 282 wozów na obręczach żelaznych (35 ciężkie, 247 lekkie), było już 9 na kołach ogumionych, ponadto pojazdy ozdobne konne: 15 1-dyszlowych i 28 dwudyszlowych.
 Były nadal dorożki. W 1953 zarejestrowano 83 wozaków i dorożkarzy. Z koni korzystała jeszcze ubezpieczalnia, poczta, asenizacja. Z firm po kilka furgonów mieli: PZGS, "Robotnik" i browar. W 1956 po zlikwidowaniu spółdzielni "Transport" węglem "rządzili" wozacy. W 1959 ewidencjonowano w mieście 57 fur. Przedsiębiorstwa zrezygnowały z konnych platform w l. 60-tych. Później końmi wożono przede wszystkim węgiel, do najbardziej znanych należeli wozacy: Stanisław Spirydonow (1926-1994, miał 186 cm wzrostu, m.in. woźnica w mleczarni), Jękot, "Garbaty" - także znani siłacze popisujący się o zakład podnoszeniem ...koni i pojedynkami na baty, spotykający się przeważnie "pod biczychem" (Biczycho).