W 1899 fachowo włamano się do jubilera i złotnika Feiga przy ul. Kościuszki (dobrane klucze, brano tylko brylanty i diamenty), zatrzymany w Krakowie ze wspólnikami Iwan Kniaź zrabowane na kwotę 5 tys, rb kosztowności sprzedawał za bezcen. Jednego z najgłośniejszych włamań dokonano w 1927 do kasy rejenta Bolesława Leśmiana (osobne hasło), skąd zrabowano 30 tys. zł.  Przyjezdni zawodowcy, wg prasowych domniemywań z Lublina, włamali się też do nowoczesnej kasy w kancelarii innego rejenta Zielińskiego (III 1932), ukradli 4 tys. zł. W 1934 łupem złodziei padła kasa sądu.
W 1932 aresztowano herszta działającej przez 2 lata bandy Czesława Hajduka, jej głównym paserem był właściciel piwiarni Abraham Lucht.
Plaga wakacyjnych włamań, głównie 12-13 latków, przeważnie na przepustkach z domów wychowawczych miała miejsce w ciągu kilku wakacyjnych tygodni 1991 (Poradnia Matki i Dziecka, WDI, WUR, ZW ZSMP, PIH, Juwentur, zakład kosmetyczny, bar ul. Staszica, Prokuratura Wojewódzka, przedszkole, Biuro Geodezji, Wydział Gospodarki Komunalnej, jatki, ekonomik, punkt kaechetyczny). Do największych należał "skok" na "Jubilera" w Rynku Wielkim - przez magazyn, z sejfu zabrano biżuterię i gotówkę wartości 1,1 mld zł (z 9/10 VI 1996). W tamtych latach włamywano się też m.in. do Biura Wizowania Paszportów (ul. Krysińskiego) - skradziono 50 mln zł i 3 tys. forintów (1990), a nawet do prokuratury (1991), Policji - kradzież z placu magazynowego (1992) i Sądu Rejonowego - skradziono 43 komplety akt spraw (1996), do ZOO - ukradziono 12 żółwi (1993), do arsenału - japoński miecz Wakizushi i nóż kogatana (1997) i większości instytucji staromiejskich (m.in. do PSL, "S" - trzy w ciągu pół roku), do kasyna  - pasta do zębów i 7,5 mln zł (1996). Z końcem roku 1993 włamywano się do kiosku wynosząc naręcze "świerszczyków" i do mieszkania wynosząc kożuch, telewizor, 4 kg cukru i 5 kg orzechów. Najkosztowniejsze włamanie (dom jednorodzinny) roku 1993 przyniosło łup wartości 150 mln st.zł.
W 1995 czterech 15-16-latków (2 bracia ponad 100 włamań), którzy włamali się chyba wszędzie na Starym Mieście. Najmłodszy włamywacz miał 8 lat (bar na dworcu, 1994). Klasyczne włamanie do jubilera w 2005 w "Hypernovej" otworem w dachu (za trzecim razem, pierwszy nad piekarniczym, następny nad kosmetycznym stoiskiem) - kilka kilogramów biżuterii, wartości 60 tys. zł, W VII 2013 włamano się do kantoru w "Kauflandzie" - złodziej ukrył się toalecie, po zamknięciu przez sufit dostał do kantoru, zrabował pieniądze i rano po otwarciu opuścił toaletę. Pół roku później (22/23 I 2014) również przez dach włamano się (kominiarki, zasłona dymna, drabinki sznurowe) do jubilera w Galerii Twierdza, sprawców (35, 27, 26 l. z Pruszcza, Gdańska i Bytomia), po pościgu, schwytano, zrabowanych 216 obrączek-atrap było wartych nie 144 tys. lecz 8 tys. zł.
W 1984 na 29 placówek, gł. sklepy, z instalacjami alarmowymi, tylko dwie były w pełni sprawne. Kres pladze włamań położyła elektronika, monitoring, a z czasem coraz powszechniejsze kamerki. Pojawiły się nowe rodzaje przestępstwa - wysadzanie bankomatów - 3 IV 2017 (ul. Reja) i 24 VI 2020 (ul. Piłsudskiego - kasety nie naruszono).


 * Jak strzeżono domów - do infułatki w poł. XVIII w. prowadziły podwójne dębowe drzwi zamykane na drag wysuwany z muru oraz skobel i kłódkę. Okna na parterze posiadały kraty.
 * Złodziej okradł sąd - tytuł w "Gazecie Lubelskiej". Do sądu, W IX 1934 lufcikiem na parterze złodzieje weszli do sądu grodzkiego, stamtąd do kancelarii, w tej z szafy z dowodami rzeczowymi wyjęli ...łom, otworzyli nim szufladę biurka, w biurku był klucz od kasy, z kasy zabrano ok. tysiąca zł. Ta nieskomplikowana, bezczelna kradzież stała się sensacją w Zamościu.
 * Za "Tygodnikiem Zamojskim" nr 30 z 1990 - 29 IV przed północą schwytano z łupem trzech włamywaczy do pawilonu przy ul. Monte Cassino, jeden z nich ze strachu narobił w spodnie.