W Zamościu nazwa ta przyjęła się dopiero po wojnie i to jedynie dla terenów między ul. Piłsudskiego, Peowiaków i Partyzantów. Do pocz. XIX w. obszar ten przecinały biegnące z północy na południe ulice przy których stało ok. 100 zabudowań należących częściowo do Przedmieścia Lubelskiego i Nowego Światu. Wraz z modernizacją twierdzy uległy one skasowaniu. Powstał w ich miejscu rozległy system szańców i stoków ziemnych, ograniczonych z zewnątrz ul. Obwodową (ob. ul. Peowiaków).
Po likwidacji twierdzy tereny te pozostały własnością wojska. W 1882 oddano je miastu warunkowo, zastrzegając sobie zwrot na każde żądanie. Znaczną część terenu wojsko wykorzystywało jako tzw. Wielki Plac Ćwiczeń, nazywany też od stacjonującego pułku - Placem Borodińskim (ok. 11 ha). Była tam strzelnica wojskowa. Od Lublina płk Krasnow (1913) opisywał jak, nim ukazał się Zamość, przejechał w dół piaszczysto-gliniastego placu. W płd. skraju Plant wybudowano tuż przed wojną koszary kozackie. W czasie I wojny na przeciwko szpitala znajdował się dział aprowizacji wojskowej tzw. Fassungstelle.
Utrzymywanie w bezpośrednim sąsiedztwie miasta tak rozległych, niezabudowanych terenów hamowało prawidłowy rozwój miasta, znacznie przez to oddalonego od swoich przedmieść. W 1919 miasto wydzierżawił 14 mrg pod uprawę, ale wobec uporu bezrolnych zrezygnowała i oddała ten teren 144 rodzinom bezrolnych. Był to poprzecinany ścieżkami, miejscami tylko uprawiany nieużytek, pastwiska, w którego środkowej części (za nadszańcem płn.) sezonowo rozkładał się wojskowy poligon (zachowały się zdjęcia z widokiem wielkiej liczby namiotów). Planty obniżone zostały w wyniku eksploatacji przez klinkiernię do l. 20. złóż gliny.
Długotrwałe zabiegi miasta doczekały się finału dopiero w 1937. Władze wojskowe zrzekły się ostatecznie Plant, m.in. w zamian za oddalony o 3,5 km Borek k/Wysokiego i 7,5 km od koszar Brzezinę Chomęcką (łącznie 278 ha). Teren ten powiększono jeszcze od południowego wschodu, do ponad 13 ha. W 1939 dokonano parcelacji terenu na 129 działek, z tych 118 budowlanych (najwyższe 2-piętrowe), gmachem Wydziału Powiatowego, biblioteką i muzeum, z 6 wewnętrznymi ulicami. U zbiegu ul. Piłsudskiego i Obwodowej miała powstać zabudowa zwarta. W 1939-46, z powodu wojny sprzedano tylko 35 działek. Z całego zamierzenia doszło do wzniesienia po wojnie ostatecznie tylko jednego domu. Pasły się tam nadal krowy i kozy. Zatrzymywali się pod koniec lata Cyganie. Wiosną powstawało olbrzymie bajoro (okolice szkoły nr 10). W czasie okupacji niemieccy żołnierze siali na Plantach owies, a po wojnie było to m.in. teren amatorskich crossów motorowych. Były też ogromne kolonie susłów.
W 1954 na Plantach zorganizowano z rozmachem powiat. wystawę rolniczą. Większość sprzedanych działek wróciło do Państwa W 1957-73 powstało w tamtym miejscu pierwsze w Zamościu nowoczesne osiedle mieszkaniowe. Nowoczesność ta miała oczywiście jednak wymiar w duchu wczesnego PRL. Z pewnością zawężenie pasa osiedla wyszło na korzyść przestrzeni zielonej Plantów.
Od Starego Miasta i bezpośredniego przedpola dawnych fortyfikacji z tzw. "Kaczymi Dołami"  oddziela osiedle szeroki pas zielonej przestrzeni, na której w pobliżu ul. Piłsudskiego urządzono skwer (koniec l. 60.), wykorzystujący część sporządzonego dla całego obszaru projektu ogrodu spacerowego i zoologiczno-botanicznego z 1950 prof. Gerarda Ciołka. Projekt przewidywał nawet zalanie fos. W planach z 1965 przewidywano między ul. Lubelską i Partyzantów parku "Planty". Na reliktach rawelinu wybudowano amfiteatr, a przed szkołą powstało boisko. Wyasfaltowano chodniki, a w 1977 Planty otrzymały oświetlenie.
Oprócz koszar kozackich, w 1941 powstały przy ul. Lubelskiej koszary niemieckie dla Luftwaffe (rozebrane po wojnie). Część wsch. Plant pozostawała w rękach wojska aż do 1957, baza zakładu komunikacji znajdowała się w budynku jeszcze w 1971 należącym do TSWL. Po ostatniej wojnie powstały dla wojska otynkowane baraki, zamienione później na mieszkania ("Rancho w dolinie") oraz inne cele. m.in. spółdzielnia obuwnicza, MHD, Urząd Statystyczny (2 baraki nad fosą - w poł. l. 90. rozebrane, po spółdz. obuwniczej w 1991).
Przed wojną przy ul. Partyzantów znajdowało się boisko wojskowego klubu sportowego. Na miejscu boiska wzniesiono w 1952-63 gmach PPRN (później UW), przez długie lat stał tylko rozpoczęty budynek. Obok powstał SDH (1969) oraz ciąg obiektów WSS, Sanepidu i SOP, planowano tam wznieść także Dom Nauczyciela (1969). W 1994 wbrew zakazom 4-kondygnacyjny budynek usługowy.
Na Plantach w pobliżu bloku nr 8 znajduje się wrośnięta bryła betonu, która upamiętnia miejsce w którym UB zamordowało 12 XII 1944 żołnierza AK Mariana Uchacza ps. "Ursus". W 2012 zakończono prace przy modernizacji układu skwerów i alei sąsiadujących bezpośrednio z murami twierdzy, kontrowersyjnie  przyjęte oświetlenie, wprowadzając dla tych terenów pojęcie - Ogrody na Marsowych Polach.


 * Planty - publiczne zieleńce zakładane wokół ośrodków staromiejskich po kasacie i zniwelowaniu fortyfikacji (plantowanie - wyrównywanie powierzchni gruntu). Najbardziej znane w Krakowie.
 * I.L. Perec - Jest u nas w Zamościu kawałek zielenią porośniętej ruiny, rzekomo przedmiot postępowania sądowego. Wieczorem często bawię się tam.
Perec - dostrzegał i doceniał  szczególne  piękno terenów leżących za twierdzą, urok małego zacienionego miejsca spacerowego między wałami w ukrytej Ucieczce, a także czar wilgotnych łąk i bagien pełnych żab, porośniętych dzikimi jagodami, i małe pagórki pełne smukłych złocistożółtych prymulek...

 * Na wskutek niedokończonego niwelowania pośrodku Plant wytworzył się sporej wielkości dół, jakby lej. Wczesną wiosną wypełniający się wodą. Zimy były niegdyś  ostre, z bardzo dużą ilością śniegu, a wiosny przychodziły wcześnie. Śnieg topniał gwałtownie, bo każdy dzień był cieplejszy od poprzedniego. Woda z szumem brudną strugą przez ulice, zalewając pobliskie sady. W wodzie odbijał się błękit pogodnego, wiosennego nieba oraz nagie jeszcze gałęzie drzew i krzewów. W domu pojawiały się bukiety bazi, a na ulicach sprzedawano przebiśniegi (M. Matuszewska)
 * Osiedle przy ul. Róży Luksemburg usytuowano poniżej poziomu nawierzchni jezdni. Niewielkie nawet opady deszczu powodują, że na klatki schodowe można się dostać... kajakami. Przewodu kanalizacyjne są z reguły zatapiane i zamulane. ("Trybuna Ludu", lipiec 1969)